Bratysława mnie bardzo zaskoczyła. Mając w pamięci poprzednie wizyty w Pradze czy Budapeszcie, stolicach okolicznych państw spodziewałam się podobnych widoków. A stolica Słowacji znacznie odbiega od tych poprzednich. Jednak tkwi w niej jakiś specyficzny urok, którego zdecydowanie nie doświadczymy w państwach Europy Zachodniej. Co sprawiło, że spędziłam 72 godziny w Bratysławie? Oczywiście Depeche Mode 😉

Miasto, nad którym góruje most UFO

Punkt Obserwacyjny znajdujący się na moście SNP oraz zamek to są charakterystyczne punkty Bratysławy, które królują nad całym miastem. Widoczne są z większości miejsc w centrum i są chyba najczęściej fotografowanymi miejscami. I jednocześnie pokazują jak różnorodne jest to miasto – zamek, który znajduje się nad brzegiem Dunaju pamięta czasy panowania Węgrów i Czechów, by w latach 50. Zostać na nowo odbudowanym. Natomiast most SNP budowany był w latach 60/70 i razem z Punktem Obserwacyjnym tworzą charakterystyczny, pokomunistyczny klimat miasta. Takie pamiątki znajdziemy w każdym miejscu w Bratysławie – wszechobecne betonowe place, czy odwrócona piramida słowackiego radia. Niestety pomimo wielu zalet tego uroku, ma to też swoje minusy. Niektóre miejsca w mieście poza głównymi ulicami są wyraźnie niezadbane i zapomniane. Bratysława się dopiero rozwija towarzysko i idzie w dobrym kierunku.

Miasto o specyficznej architekturze

Pozorny chaos architektoniczny Bratysławy sprawia, że jest ona naprawdę wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Jest miejscem, gdzie spotykają się średniowieczne ruiny, zabytki węgierskie, wreszcie socrealizm i nowoczesny street art.

Ciekawostką, o której niewielu turystów wie jest Stare Targowisko. Jest trochę oddalone od ścisłego centrum i zwykle pomijane w broszurach i ulotkach turystycznych. Miejsce to jest wyjątkowe, tak jak produkty, które tam możemy zakupić. Nie tylko świeże owoce i warzywa z ogródka, ale również domowe przetwory, dżemy i miód, czy ręcznie wytwarzane kosmetyki i biżuterię.