Jeżeli chodzi o koncerty na terenie Śląska – bo ten region jest mi najbliższy, to OFF jest niewątpliwie jednym z bardziej znanych festiwali. Początkowo organizowany w Mysłowicach, później przeniesiony do Katowic, obecnie jest wizytówką Doliny Trzech Stawów. Mnie niestety na pierwszego OFFa jeszcze przyjdzie poczekać, ponieważ edycja z zeszłego roku została przeniesiona na 2022 rok. W tym roku jednak to wydarzenie odbyło się w trochę zmienionej formie – jednak wciąż wyczekiwanej.
Kameralnie z naturą w tle – takie słowa przychodzą mi na myśl, gdy pomyślę o tym wydarzeniu. Trzy dni spędzone na leżakach między drzewami, przeplatane wybornymi koncertami sprawiły, że zapomniałam o pandemii. I wydaje mi się, że wielu z nas właśnie taki wypoczynek byłby potrzebny znacznie częściej niż raz w roku.
To wydarzenie było wyjątkowe, nie tylko dlatego, że znacznie spokojniejsze niż regularny festiwal. Dla mnie były to pierwsze koncerty od lutego 2020 i przyznam, że trochę zapomniałam jak pięknie brzmi muzyka grana na żywo i ile emocji temu towarzyszy.
Dla artystów zeszły rok był wyjątkowo trudny i podczas koncertów okazali mnóstwo radości z tego, że wrócili na scenę. Najbardziej wyczekiwany był przeze mnie koncert Artura Rojka, który występem w NOSPRze zamknął muzycznie mój 2020 rok. W piątkowy wieczór pod sceną była świetna zabawa i można było wyczuć wśród publiczności to wyczekiwanie na rozpoczęcie koncertu. Pozostali artyści na OFF Country Club również przyciągnęli wiernych fanów – Brodka oraz Smolik ze swoimi nowymi materiałami, Mitch&Mitch, którzy nie pierwszy raz gościli na OFFowej scenie, czy Quebonafide ze swoim fantastycznym kontaktem z publicznością, który zamknął weekend.
Super zdjęcia. 🙂
Dziękuję 🙂