Postanowiliśmy się więc wybrać szlakiem wyżej położonych miast w okolicy, w której mieszkaliśmy. Niestety, nie mogliśmy liczyć na transport publiczny, więc wybraliśmy się w pieszą wędrówkę. Pierwszym punktem był Zamek Palatamon, który pięknie góruje nad całą okolicą. Pierwsze wzmianki o samym zamku sięgają XI wieku, później służył ostatniej dynastii bizantyjskiej, następnie Wenecjanom, aby wziąć czynny udział w II Wojnie Światowej. Pięknie zachowany zachęca do zwiedzania nie tylko widokami. Uwaga, studenci zwiedzają za darmo!
Po drodze z zamku odwiedziliśmy Neos Panteleimonas (z greckiego Nowe Panteleimonas), które jest mieszkalnym miastem na Riwierze Olimpijskiej. Mieszkalnym, ponieważ wszystkie miasteczka bezpośrednio na wybrzeżu są po sezonie całkowicie opuszczane przez lokalnych mieszkańców. Większość z nich zamieszkuje Saloniki, w których spędza całą zimę. Czego dowiedzieliśmy się od naszych gospodarzy? Ano tego, że gdy temperatura spada poniżej 0 stopni Grecy zamarzają 😉 Odwołane są lekcje w szkołach, a samochody odmawiają posłuszeństwa.
Od Neos Panteleimonas do Palaios (czyli Starego Panteleimonas) dzieliła nas godzina marszu. Niezbyt przyjemna godzina, ponieważ bezustannie w górę. Mieliśmy znaleźć się dokładnie 367 metrów wyżej. Palaios Panteleimonas nazywane jest żywym skansenem, który zachwyca ciszą i spokojem. Miasteczko zwiedza się dowolnie – nie ma konkretnego szlaku, niektóre domy są wyraźnie opuszczone od wielu lat, lecz sercem tego miejsca jest rynek, w centrum którego rośnie 100-letni platan.