

Trwa kolejna edycja Restaurant Week! O moim pierwszym wyjściu na festiwal foodies, pisałam Wam na wiosnę. Wtedy wybrałyśmy się również na śniadanie i odkryliśmy fenomenalne połączenie kuchni świata z naszą lokalną, śląską. Teraz postawiliśmy na miejsce bardziej tradycyjne – znane na kulinarnej mapie Katowic od dawna.
Stare i Nowe – bo tak nazywa się restauracja, do której się wybraliśmy. Piszą o sobie, że są połączeniem tradycji i oryginalności, doświadczenia i nowości. Inspirują się kuchnią śródziemnomorską i oferują bogaty wybór win, w którym pomoże dostępny na miejscu sommelier! Czy znaleźliśmy tam wszystkie te zapewnienia? Sprawdźcie!
Tak jak poprzedniej edycji, wybraliśmy oba menu, żeby skosztować każdej pozycji. Menu restauracji jest dosyć różnorodne i przystosowane do bardziej polskich smaków. Więc co zjedliśmy w Stare i Nowe? Na przystawkę restauracja zaoferowała włoskie pierożki fiocchi nadziewane mascarpone i gruszką wraz z rukolą. W menu wegetariańskim znajdziemy krem z pietruszki z gruszką i czarnuszką. Przyznam, że dzień, w którym wybraliśmy się na kolację był deszczowy, zimny i wietrzny, więc rozgrzewający krem z obecnie królującym sezonowym owocem – gruszką, wjechał idealnie. Sakiewki fiocchi również były smaczne, słodziutkie i comfortowe.
Na obiad również podróżujemy w kierunku Italii, bo Menu A oferuje klasyczne połączenie – gnocchi z gorgonzolą, a do tego bardziej polsko – bo kieszonkę schabową z suszonymi pomidorami. Połączenie lekkie i niezawodne, bo kto nie lubi kluseczek w aromatycznym sosie?
W menu wegetariańskim propozycja była troszkę bardziej egzotyczna – Spaghetti Nero Sepia z owocami morza. Jeżeli nie jedliście nigdy takiego makaronu, na pewno kojarzycie jego charakterystyczny czarny kolor, który wynika z barwienia atramentem z kałamarnicy. Owoców morza było niewiele, ale były dobrze przyrządzone i ich smak był bardzo wyrazisty. Sam makaron był jednak wyjątkowo tłusty i po krótkiej chwili, gdy nieco ostygł, jego tłustość była lekko uciążliwa.







Deser był wspólny dla obu menu i tutaj zaskoczenie – bo z kierunku włoskiego podróżujemy do Francji. Parfait lodowe z chałwy, polane było wiśniowym musem. Parfait to francuski deser z długą historią, który robiony jest z żółtek jaj, cukru i śmietanki. Dla mnie była to najlepsza propozycja wieczoru, bo jego konsystencja była faktycznie zbita jak blok lodowy, ale jednocześnie bardziej kremowa i gładka. Mus z czarnej wiśni był dosyć słodki, ale dobrze komponował się z bardzo delikatnie wyczuwalną chałwą. Deser okazał się dla mnie najlepszym daniem z zaproponowanego menu!



Bardzo cieszyłam się na zapewnienia na stronie, że Stare i Nowe oferują pomoc sommeliera w doborze wina. Bo co najlepiej podkreśla smak owoców morza? Białe wino! Wchodząc do restauracji powitały nas ściany pełne pięknie wyeksponowanych butelek wina! Niestety to było wszystko z oferty lokalu. Wprawdzie panie obsługujące nasz stolik starały się doradzić, jednak mogły zaoferować tylko to, co było obecnie otwarte w lodówce, więc ostatecznie wybór zawęził się do 6 win i wybrałam jedyne, które było białe i wytrawne. Na szczęście ten hiszpański wybór był smaczny i fajnie uzupełniał makaron, jednak po wcześniejszym przeczytaniu strony trochę się zawiodłam.
W tym roku chyba nie uda mi się zdążyć, aby skorzystać z opcji śniadaniowej, ale na pewno postaram się podczas przyszłej edycji festiwalu! Ogólnie uwielbiam to wydarzenie i jest to świetny powód, aby poznać nowe miejsca lub spróbować ciekawych propozycji w tych już znanych. Korzystaliście kiedyś z oferty Restaurant Week? A może jako foodies świętujecie każdą edycję?

