
Jeżeli czytacie ten wpis, oznacza to, że jesteście głodni nowych smaków i kulinarnych polecajek! Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o kuchni regionalnej, której możemy skosztować w Monachium. Polecę Wam także miejsca, w których dobrze zjecie, ale to nie na nich tylko chciałam się skupić, ale również na charakterystyce smaków i potraw. Zapraszam!
Typowe jedzenie dla Monachium, które jest stolicą Bawarii, jest sycące, dosyć tłuste i ma wyjątkowo regionalny charakter. Szczerze mówiąc większość smaków nie była dla mnie zaskoczeniem, bowiem odnalazłam w niej wiele cech wspólnych z kuchnią śląską. A ze Śląska pochodzi cała moja rodzina, przez co od dziecka towarzyszą mi smaki klusek śląskich, kapusty i kiszonek, czy golonki. Jednak Bawaria to nie tylko wiele rodzajów mięs i piwa. To również ciekawe wypieki, których lokalnie skosztowałam oraz wina! Wprawdzie odmiana Riesling pochodzi z doliny Renu, to w Monachium jest dostępny w każdym menu.
Jednocześnie, obok sytych i intensywnych dań głównych, Monachium oferuje również szeroki wybór słodkości! Tutaj również znajdziemy wiele odniesień do tradycyjnych smaków – bawarskie wypieki łączą w sobie dużo orzechów, bakalii i owoców z makiem i ciastem drożdżowym. Znajdziemy tu dużo wpływów kuchni alpejskiej! Więc co zjemy słodkiego w Monachium? Obowiązkowo należy spróbować Bayerische Apfelstrudel, czyli bawarskiej wersji klasycznej sztrudla jabłkowego, czy Bayerische Creme, czyli delikatnego kremu waniliowego. Te dwie rzeczy na pewno znajdziemy w menu każdej restauracji! Co poza tym? Drożdżowe wypieki jak Rohrnudeln (bułeczki z nadzieniem), Zwetschgendatschi (płaski placek drożdżowy z kruszonką), czy Dampfnudeln (gotowane na parze bułeczki drożdżowe). Jak widzicie drożdże królują, ale warto spróbować również Apfelküchle, czyli plasterków jabłka w cieście naleśnikowym z cynamonem i cukrem.
Oczywiście bawarskie precle z obazdą! Precle dostaniemy nie tylko w lokalnych piekarniach, które są na każdym rogu, bo przecież Niemcy słyną z dobrego pieczywa! Ale również słonego precla warto zamówić w piwiarni, w towarzystwie dużego kufla. Świetna przekąska, doskonale idąca w parze z obazdą, czyli pastą serową z camemberta, masła, cebuli i przypraw.
Jeżeli potrzebujecie czegoś szybkiego, a bardzo sycącego, to w wielu miejscach za 2 euro kupicie Leberkässemmel, czyli bułka typu Semmel – klasyczna pszenna kajzerka z drobno zmieloną masą mięsną, która przypomina mortadelę. Ale nie bójcie się tego smaku – jest pieczona i chrupiąca jak pasztet, często z dodatkiem słodkiej lub ostrej musztardy.
Ja oczywiście lokalnie skusiłam się również na słodkie wypieki, bo to one zawsze kuszą mnie najbardziej! Na Viktualienmarkt, czyli najbardziej znanym, 200-letnim targowisku kupiłam Berliner Bobbes i Linzerschnitte, które umiliły mi całodniowy spacer po mieście. Czym są? Berliner Bobbes to słodkie bułeczki przygotowywane z rozwałkowanego ciasta kruchego lub drożdżowego, które jest smarowane masą z marcepanu, rumu, cukru i bakalii. Następnie ciasto jest zwijane w rulon, krojone na plastry, posypywane kruszonką i pieczone. Niezwkle kruche i aromatyczne! Natomiast mój drugi wybór, czyli Linzerschnitte to ciasto bardzo popularne w Austrii, często jedzone do popołudniowej kawy. Jest to prostokątny kawałek kruchego ciasta, które intensywnie smakowało migdałami. Na wierzchu ma charakterystyczną kratkę jak w klasycznej Linzertorte.
Teraz, gdy już wiemy czego szukać kulinarnie w tym mieście, udajmy się pod konkretne adresy! Pierwszego wieczoru odwiedziliśmy Augustiner Klosterwirt, gdzie szczerze polecam Rieslinga ze sznyclem, a jeżeli wolicie danie bezmięsne, to na pewno warto spróbować szpecli z pikantnym ementalerem. Bardzo serowe, sycące i satysfakcjonujące po długim dniu podróży.
Warto również odwiedzić Augustiner-Keller – słynną na całe miasto klasyczną restaurację z ogromnym piwnym ogródkiem. Wnętrze jest ogromne, jednak często trudno tam o miejsce! Tutaj podadzą Wam fenomenalną golonkę, ja natomiast wybrałam Ochsenfetzen, czyli cienko pokrojone paski wołowiny z polędwicy, szybko smażone lub grillowane. Do tego pieczone ziemniaki i klasyczna sauerkraut!
W Augustiner am Platzl zjedliśmy klasyczne precle oklejone solą. Uwaga! Są naprawdę przesłone i sprawią, że będziecie pragnęli popić je zimnym piwem 😀
Nie samymi obiadami człowiek żyje, więc w ciągu dnia musiało się oczywiście znaleźć miejsce na kawę! Bo czym byłby ten blog bez zdjęć kawy? Chcę polecić Wam dwa miejsca – po dwóch stronach miasta, więc będziecie mieli okazję wpaść do obu zwiedzając różne zakątki Monachium. W poprzednim wpisie pisałam Wam o pięknym Pałacu Nymphenburg, który znajduje się na zachodzie miasta i jest dosyć odsunięty od centrum. Po zwiedzaniu majestatycznego wnętrza, koniecznie wpadnijcie do Nine Fine Roastery. My poza świetną kawą zjedliśmy również mocno wiśniowe brownie i cudownie sycące ciasto marchewkowe z pestkami dyni. Świetne połączenie, prawdę mówiąc nie widziałam jeszcze u nas w kawiarni ciastka posypanego tymi nasionami, a jest to takie proste! Zobaczcie również jak przytulnie jest w środku <3
Natomiast po drugiej stronie miasta, tej wschodniej, zwiedzając muzea i rezydencję wpadnijcie do Kleine Markthalle Lehel. Mnie to miejsce uratowało przed nagłą, ale krótkotrwałą ulewą. Gorąca kawa ogrzała mnie w trakcie spaceru, a klasyczne brownie i sernik karmelowy dały siły na dalszą podróż. W menu znajdziecie również śniadania i lunche, które można zabrać w opakowaniach na wynos! Wiele klientów wpadało właśnie po kanapki, czy sałatki na wynos – jest to świetna opcja na zabranie czegoś pysznego ze sobą, żeby zjeść w pobliskich parkach i ogrodach.
Dzisiejszy wpis jest dosyć długi, ale mam nadzieję, że dotrwaliście do końca! Chciałam nasycić go kulinarnymi ciekawostkami i poleceniami, więc serdecznie zapraszam do sekcji komentarzy. Dajcie znać czy jedliście bawarskie przysmaki, czy interesuje Was taka kuchnia, a może mieliście okazję zjeść w którymś z odwiedzonych przeze mnie miejsc?
Ale piekne klimatyczne zdjęcia.
Dziękuję 🙂
W Monachium byłam kilkanaście lat temu i skosztowałam strudla jabłkowego, jeśli chodzi zaś o obiad, to miałam problem, bo lubię nieco inną kuchnię i skończyło się na pizzy. Wiśniowe brownie i ciasto marchewkowe to moje klimaty, ale akurat niestety nie natrafiłam wtedy na nie.
Ja wiem, że do Monachium musze wrócić, bo nie zdążyłam skosztować strudla 🙁 Za to fenomenalnego znalazłam w Budapeszcie, nie wiem czy jakiekolwiek go pobije 😀
Bardzo ciekawa fotorelacja 🙂 Bawarska kuchnia kojarzy mi się z golonką, ale chętnie poczytałam o innych specjałach 🙂 myślę, że najbardziej polubiłabym ciasta i precle 🙂
O tak, a precle koniecznie z obazdą! Lubisz camembert?
bardzo lubie precle, ostatnio jadlam we wroclawiu za 5zl 🙂
Precle są coraz bardziej popularne, w Katowicach są dwa lokale z fancy preclami w różnych smakach, ale ceny są trochę szokujące!
Ale apetycznie! 🙂
Bardzo lubię sery typu camembert i brie 🙂
Super, ja je uwielbiam! Czyli obazda pewnie smakowałaby Ci z preclami, o których pisałaś niżej <3
Póki co nie obieram kierunku na Monachium, ale i tak świetny post – od samego patrzenia zrobiłam się głodna!
Dzięki! Czyli zdjęcia spełniły swoje zadanie 😀
Cudne , klimatyczne zdjęcia 🙂 I jakże wszystko apetycznie wygląda 😉
To prawda <3
super przewodnik
Dziękuję!
Ależ pyszności!
To prawda, świetne smaki!