Dzisiaj chciałam Wam pokazać moje spojrzenie na miasto, które zajmuje centralne miejsce w naszym kraju, ale nigdy nie miałam okazji go bliżej poznać. W Łodzi miałam okazję bywać często – przelotem i na szybko. Zwykle powodami były koncerty, na które przyjeżdżałam i od razu uciekałam do domu. Teraz wprawdzie główny powód moich wizyt był ten sam, ale postanowiłam poświęcić temu miastu trochę więcej czasu. Jak się okazało – zasłużonego. Bo Łódź mnie zaintrygowała, trochę zainspirowała, trochę nauczyła o architekturze. Dzisiaj marcowa Łódź, w następnym poście trochę bardziej kolorowa, bo lipcowa. No i oczywiście smaczna, bo później pogadamy sobie co warto zjeść.
Łódź nie bez powodu nazywana jest miastem murali. Tutaj na każdym kroku znajdziemy prace ulicznych artystów, a warto się rozglądać! Niektóre są ogromne i łatwo je dostrzec bez szukania, niektóre malutkie i trzeba się troszkę wysilić. Czy wiedzieliście, że to miasto może być gratką dla kociarzy? Jeżeli chcecie spacerować po mieście według nietypowego klucza – poszukajcie kocich akcentów – od muralu na rogu Sienkiewicza i Tuwima, przez Koci Szlak prowadzący do Księżego Młyna.
Łódzkie graffiti tworzyli naprawdę fenomenalni artyści – od topowych polskich jak Etam czy M-City, po zagranicznych, jak Aryz czy Os Gemeos. Jeżeli nie chcecie przegapić żadnego zaułka wypełnionego sztuką – sprawdźcie mapę streetartu, która jest dostępna do pobrania w wersji PDF.
Z uwagi na to, że kocham oglądać filmy i intensywnie interesuję się światem kinowo-serialowym, to moim skojarzeniem była właśnie filmówka! Wajda, Kieślowski, Skolimowski – to tylko nieliczne, które znamy doskonale, a przecież to oni są wychowankami tego miejsca. Wiedzieliście, że w 2017 roku Łódź została wpisana na listę Miast Kreatywnych UNESCO jako Miasto Filmu? Ja wiedziałam o tym prestiżowym tytule, ale mocno się zdziwiłam, gdy okazało się, jak mało miast na świecie nosi to miano!
Dlatego korzystając z dżdżystej marcowej pogody udaliśmy się do Muzeum Kinematografii. To miejsce zrobiło na mnie mega wrażenie, właśnie przez moje zainteresowania, ale polecam je każdemu, kto ma okazję spędzić trochę więcej czasu w mieście. Samo muzeum jest pięknie usytuowane, bo w Pałacu Karola Scheiblera, jednym z najpiękniejszych pałaców w Łodzi. Znajdziecie tam bogatą kolekcję rekwizytów filmowych, kamer, projektorów, czy plakatów. Przyznam, że największe wrażenie zrobiła na mnie statuetka Oscara, podarowana muzeum przez Pawła Pawlikowskiego. Od lat śledzę gale i rozdania tych nagród!
Mimo, że historia Łodzi jest mi tak ogólnie znana, to architektura tego miasta i jego historia w tle, bardzo mnie zaskoczyła. I przyznam, że pozytywnie! Bo odnalazłam tutaj wszystko, czego szukam w nowoczesnych miastach – akceptację własnej historii i jednoczesną rewitalizację, bez niszczenia wszystkiego, co stoi na drodze nowoczesnym, nudnym bryłom. Łódź wyrosła na włókiennictwie (o tym muzeum wspomnę w następnym wpisie) i tą przemysłowość widać, spacerując po łódzkich ulicach. Najbardziej znanymi punktami są Manufaktura, czy Księży Młyn, ale warto poświęcić trochę czasu na pałace fabrykantów jak ten, w którym mieści się Muzeum Kinematografii. Jednocześnie znajdziemy dużo architektury powojennej, czy nawet secesyjne kamienice, których idealnym przykładem jest oczywiście ulica Piotrkowska, ciągnąca się przez całe miasto.
Jestem również zachwycona dziejącą się rewitalizacją, która odnawia zniszczone miejsca i przywraca im dawna świetność. Uwielbiam, gdy w mieście możemy poczuć jego specyficznego ducha i historię, spacerując przez wyjątkowe uliczki i zaułki.
W następnym wpisie pojawi się więcej zdjęć z wymienionych tutaj miejsc – Łódź odwiedziliśmy ponownie w lipcu i przyznam, że miejsca jak Księży Młyn aż nabrały piękna, gdy drzewa się zazieleniły i zaświeciło słońce! Zapraszam do śledzenia bloga na Instagramie, gdzie znajdziecie przypominajki o owych treściach! Staram się również rozszerzać tam ciekawostki, które pojawiają się we wpisach! Trzymajcie się ciepło i dobrze zacznijcie wrzesień <3
Łódź to miasto, którego jeszcze nie widziałam, chociaż kilka lat temu mój mąż spędził w nim kilka miesięcy. Mnie jednak nie złożyło się żeby tam zajrzeć. Nie tracę jednak nadzieji. Tym bardziej że po Twojej relacji widać, że to naprawdę intrygujące miasto.
Serdecznie pozdrawiam 😘
Koniecznie daj znać, czy udało Ci się je odwiedzić i jak wrażenia!