Każde postanowienie zaczyna się od słów od jutra zacznę… lub od poniedziałku będę…. Naturalnym jest to, że wyznaczamy sobie datę, w której decydujemy się wprowadzić jakieś zmiany. Ten magiczny 1 stycznia jest nowym początkiem – początek nowego roku, pierwszy dzień miesiąca; data idealna na rozpoczynanie czegokolwiek. W tym roku pomyślałam sobie a czemu nie zacząć od teraz? Jeżeli chcę polepszyć moją jakość snu, dlaczego nie zrobić tego już dzisiaj wieczorem? Odłożyć telefon, poczytać książkę przed spaniem i rano wstać wypoczętą? Zamiast zaczynać od poniedziałku, który zwiastuje poranne wstawanie do pracy, może zacznę od dzisiaj, od soboty, żeby zyskać dwa spokojne i slow wieczory? Motywacja jest zawsze najsilniejsza na początku naszego postanowienia – warto ją wykorzystać!
Na jakość naszego życia składa się wiele czynników – nie tylko sen, ale i regularność i jakość posiłków, ruch fizyczny, czy wartościowy odpoczynek. Jednak gdy postanowimy ok, od dzisiaj kładę się do łóżka o rozsądnej porze, od następnego obiadu będę jeść więcej warzyw, a dodatkowo wstanę o 5 na siłownię – nie wytrwamy szybko w tych postanowieniach. Przekonałam się na własnej skórze, że zmiany trzeba wprowadzać stopniowo, nawet jeżeli robimy to z fantastyczną motywacją i w dobrej wierze. Życie jest nieprzewidywalne i zawsze znajdzie się jakiś czynnik, który rozsypie nam nawet najdoskonalszy plan dnia w proch. Dlatego zmiany warto wprowadzać stopniowo – tak, aby każda następna była zgodna z naszymi poprzednimi rutynami. Dzięki temu poznamy co tak naprawdę dla nas działa, czy nasza głowa najintensywniej pracuje porankiem? A może poranek to jednak lepszy moment na fizyczne aktywności?
Wydaje mi się, że ta metoda jest doskonale Wam znana, ale czy tak naprawdę używacie jej do wprowadzenia swoich postanowień w życie? Ja jestem osobą z natury niecierpliwą i gdy o czymś zadecydowałam, chciałam widzieć natychmiast efekty. Niestety, nic nie działa w ten sposób. Ostatni rok nauczył mnie, a tak naprawdę nauczyło mnie regularne chodzenie na siłownię, że to metoda małych kroków sprawiła, że nie zniechęciłam się po miesiącu. Jasne, że chciałabym, aby każdy trening był intensywny i satysfakcjonujący. Ale nie każdy krok jest krokiem milowym. Za to każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku, który jest tym najważniejszym.
Małe kroki i zdrowy rozsądek… tego warto się trzymać.
Zgadzam się! W każdej sferze życia 🙂
Ja zawsze walczę z tym, żeby być cierpliwą i muszę przyznać, że coraz lepiej mi to wychodzi 😀 Zdecydowanie jestem zwolenniczką metody małych kroków 😉
Pozdrawiam!
Trzymam kciuki! To trudna walka 🙁
Dla mnie postanowienia noworoczne mają sens, nie jedno już udało mi się zrealizować 😊
Super, gratulacje! Takie odpowiedzi mnie bardzo motywują 🙂
Ja podobnie jak Ty jestem niecierpliwcem. Do tego każda zmiana wywołuje u mnie wyrzut dopaminy – skupiam się na nowej rzeczy, odstawiając inne na bok. Czasem coś mi się szybko nudzi (nie wszystko). Można powiedzieć, że to słomiany zapał, ale moim zdaniem to też szukanie drogi i ciągłe poznawanie siebie. I nigdy nie robię noworocznych postanowień – zmian dokonuję tu i teraz. 😉
Świetna obserwacja – jest prawda w wyrzucie dopaminy, dokładnie znam uczucie, o którym mówisz. Często słyszałam zarzuty, że mam słomiany zapał, z perspektywy czasu widzę, że faktycznie często tak było, teraz jestem bardziej stała w postanowieniach, ale tak jak piszesz – nadal szukam drogi
Kiedyś tak myślałam, potem przestałam. Obecnie uważam, że dla każdego jest każdy moment, czas ważny, aby coś postanowić, zmienić, działać. I nie czekam na Nowy Rok z planami, ze zmianami. Warto działać w każdej chwili. Pozdrawiam 🙂
Świetnie napisane!
Mi zazwyczaj udaje się dotrzymać postanowień noworocznych ale w marcu/ kwietniu się poddaję. . . XD
Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu. ^^
Oj, skądś to znam! 😀
Metoda małych kroków jest kluczowa. Wtedy łatwiej nam zrealizować postanowienia 😀
Ja nigdy nie robię postanowień.
Małymi krokami do przodu dasz radę!
Dzięki!