Przeglądając wiele grup o urządzaniu domu i mieszkania, w których jestem zapisana na Facebooku, wyjątkowo często pojawia się jedno pytanie. Otóż wiele osób pyta jakie rośliny dadzą radę w łazience bez okna? Rośliny są doskonałą dekoracją, do tego czynią pokój dużo przytulniejszym. Ale jaka jest dobra odpowiedź na to pytanie?
Rośliny żyją, więc potrzebują energii
Już spieszę z odpowiedzią. Rośliny do swojego wzrostu i rozwoju potrzebują światła. I to tego słonecznego najlepiej. Istnieją sposoby doświetlania roślin, ale są to metody pomocnicze, dobre na takie krótkie dni, jakie są obecnie, gdy mamy słońca dużo, dużo mniej. Dlatego zawsze staram się w komentarzu napisać, że roślina do pomieszczenia bez okna nie jest dobrym pomysłem. Jasne, że takie, które lubią cień dadzą tam radę. Ale nie będą rosły, nie będą się rozwijać. A czy my chcielibyśmy stać w miejscu?
Dlatego dzisiaj chciałam Wam pokazać kilka roślin, które lubią cień. Te gatunki dadzą sobie radę w miejscach, które są oddalone od okna około 2-3 metry. Nie potrzebują one również specjalnych warunków, obfitego podlewania i wysokiej wilgotności powietrza. Generalnie są to świetne rośliny na start naszej pasji lub wtedy, gdy nie mamy dobrych warunków lub czasu.
Zacznę od sukulenta pochodzącego z Ameryki Północnej. Jest to roślina, która się szybko rozrasta i poradzi sobie zarówno w mocnym słońcu, jak i w cieniu. Wymaga przepuszczalnego podłoża, które nie będzie zatrzymywało wody, mój rośnie w podłożu dla kaktusów i sukulentów. Dodatkowo wymieszałam ją z perlitem (piasek również się sprawdzi), na dno obowiązkowa warstwa keramzytu. Patyczak jest rośliną, którą łatwiej przelać, niż zabić przez zapomnienie.
Bardzo popularna roślina, często polecana do miejsc cienistych. Ja posiadam dwa rodzaje – gwinejską oraz fernwood. Pochodzi z Afryki, wiec możecie się domyślać, że ostre słońce jest jej również niestraszne. W moim domu wężownice gwinejskie stoją metr od okna, które dodatkowo jest oddzielone grubą firaną do samej ziemi, natomiast fernwood stoi na stronie południowo-zachodniej. I w obu przypadkach radzą sobie i rosną fantastycznie. Jednak ilość światła, którą dostarczymy wpłynie na ubarwienie rośliny. Czym mniej światła, tym ciemniejsze i bardzi jednolite będą liście. Marzycie o jasnym wybarwieniu? Przestawcie wężownicę bliżej okna.
To pnącze, które rośnie w moim domu dobre 2 metry od okna. I przyznam, że nie ma najlepszego światła, a jednak nieustannie zauważam nowe, malutkie listki. W tym momencie jest w formie zwisającej, ale taką roślinę możemy opleść również wokół palika, co najprawdopodobniej uczynię na wiosnę. W przypadku filodendrona, jak i wielu innych roślin, których liście wyrastają z pędów – czym dalej od źródła światła, tym rzadziej będą rosły liście, a samo pnącze będzie bardzo luźne.
Skrzydłokwiat będzie idealny dla osób, które lubią rośliny kwitnące. Jego kwiaty są białe, lecz nienawożony nawozem do roślin kwitnących będzie produkował kwiaty zielone. W tym przypadku, w odróżnieniu od poprzednich roślin – podłoże musi być podlewane regularnie, miękką wodą. Ważne jest także, aby z liści regularnie ścierać kurz. Reprezentuje on rośliny cieniolubne, które nie pogardzą również delikatnym światłem rozproszonym.
Ta roślina jest chyba najczęściej polecana do cienistych miejsc. I słusznie, ma małe wymagania glebowe, zniesie zarówno przelanie jak i przesuszenie, lubi cień i półcień. Żelazna roślina 🙂 Zamiokulkas lubi być regularnie przesadzany, młode co 2 lata, starsze co 3. Często spotykany w biurach, na pewno upiększy nasz pokój.
Moda na rośliny sprawiła, że w naszych domach pojawiły się również rośliny egzotyczne. Jak widzicie, większość z powyższych gatunków pochodzi z Afryki lub Ameryki. Dzięki temu możemy wykorzystać to, co proponują nam sklepy lub targi kwiatów i upiększyć nasz dom nowymi gatunkami. Takimi, które idealnie wpasują się w warunki panujące w danym pokoju i dadzą nam wszystko co w nich najlepsze 🙂 Czy rośliny cieniolubne zwróciły nas siebie Waszą uwagę? A może macie takie już u siebie w domu?
