Przede wszystkim, planner jest uniwersalny. Rok i poszczególne dni wypełniamy sami, rozpisane są tylko dni tygodnia. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że możemy zacząć go używać w każdej chwili – numerację możemy zacząć od dowolnego dnia lub kontynuować po przerwie. Lecz niestety, gdy zależy nam aby móc zapisać cokolwiek w dowolnym dniu w roku, musimy sobie go sami calutki na raz wypełnić. Natomiast kalendarz mamy na konkretny rok i na tym nasza dowolność się kończy, 1. stycznia zaczynamy, 31. grudnia się żegnamy.
Dla mnie najlepszym wyborem był planner, gdy kalendarz przegrał walkę z rozlaną w torebce wodą. Nie chciałam kupować nowego kalendarza, którego prawie połowa byłaby pusta, więc zdecydowałam się na zakup plannera i rozpoczęłam notowanie w dowolnym momencie.
Nie potrafisz się zdecydować? Najlepiej przejrzeć dostępne rozwiązania – istotny jest nie tylko ładny wygląd, ale i rozmiar naszego potencjalnego kalendarza czy plannera. Zastanów się, czy potrzebujesz formatu A4, czy wystarczy Ci mniejszy, np. A5. Ustal swój budżet i wybierz coś, co będzie Ci wiernie służyć przez najbliższe 52 tygodnie. Duży wybór znajdziecie na stronie Papierniczeni lub Noteka. Moim osobistym faworytem od kilku lat jest Pan Kalendarz, który zachwyca nie tylko swoim wykonaniem, ale i designem. Idealnie mieści się do mniejszej torebki, dzięki czemu mogę go mieć zawsze przy sobie. Cieszy oko kolorami (które co rok są inne!) oraz obszernym miejscem na notatki i zapiski. Przy wyborze tego idealnego towarzysza zastanów się również ile miejsca potrzebujesz na swoje dopiski i bazgroły! Nie wszystkie kalendarze mają dostatecznie dużo miejsca, warto zapoznać się z wyglądem poszczególnych miesięcy zanim zakupisz. Dużo wolnego miejsca jest dodatkowym atutem, jeżeli lubisz rysować, kreślić i ozdabiać po swojemu! Na mojej stronie tytułowej na pewno znajdzie się miejsce dla blogowej naklejki 🙂
Kalendarz jest moją prawą ręką, bez niego jestem zagubiona. Jak jest u Was? Polegacie na nim w równym stopniu? Czy może dopiero planujecie zakup?
Nigdy nie lubiłam tradycyjnych kalendarzy. Nie każdy dzień muszę mieć rozplanowany co 15 minut z zegarkiem w ręku, a nie zdzierżyłabym takich dziwnych luk w kalendarzu. Na studiach zaprojektowałam sobie własny planner, żeby ogarniać kiedy mam oddać jaki projekt czy zadanie i tak mi zostało do dzisiaj. Mam swój niezawodny szablon, który drukuję jak mi się skończą arkusze 🙂
Świetny pomysł, totalnie go uwielbiam! Takie rozwiązania są najlepsze, w końcu mają nam ułatwiać i uprzyjemniać życie, a nie lądować na półce czy w szufladzie 🙂